Trudno zdefiniować kobiecość. #BLOG

Trudno zdefiniować kobiecość. Dla mnie jest to cały zespół cech, zachowań, a nawet uczuć. Piękno ciała i duszy, delikatoność, wrażliwość, spontaniczność, wielozadaniowość, optymizm, zaradność… Matyczna miłość, przyjaźnie, miłość do partnera… nie wiem, czy potrafię dobrze opisać to „coś”, co sprawia, że – spośród wszystkich innych określeń – najbardziej czuję się kobietą. Nie pracownikiem, matką, czy żoną – ale właśnie kobietą.

Niektóre panie dodałyby zapewne jeszcze, że są kobietami, bo na to wskazuje ich fizjologia. Mamy piersi i damskie przydatki, więc jesteśmy kobietami. Ale kobieta bez piersi czy jajnika nadal pozostaje kobietą, tak samo wartościową. To stan jej umysłu i ducha najbardziej świadczy o kobiecości…

Dlaczego o tym piszę? Bo kończy się właśnie marzec, który po raz pierwszy w Polsce jest obchodzony pod hasłem Świadomości Raka Jajnika. Jest to jednen z najczęściej wykrywanych nowotworów u Polek. To wyjątkowo zdradliwy przeciwnik, którego objawy są praktycznie niezauważalne, przez co często wykrywany jest za późno. Tym bardzej, kiedy kobiety nie dbają o jeden z przejawów swojej kobiecości i lekceważą regularne badania!

Czy tak trudno jest chwycić za słuchawkę i raz w roku umówić się na badanie cytologiczne czy usg? Zawsze zastanawia mnie z czego wynika lekceważący stosunek do tych badań. Brak czasu? Strach? Wstyd? Myślenie: mnie to na pewno nie dotyczy? Albo może całkowity brak świadomości zagrożenia?

Dobrze zatem, że są takie ogólnokrajowe kampanie informacyjne nakłaniające kobiety do wykonywania regularnych badań. Jeśli chociaż mały odsetek kobiet zacznie się dzieki temu badać częściej, to już będzie duży sukces.

Nie tylko kampanie uświadamiają. Robią to także gwiazdy, a wśród nich najbardziej znana działaczka na rzecz świadomości raka janika, czyli Angelina Jolie. Aktorka podjęła ostatnio dość kontrowersyjną decyzję (tym bardziej, że podała ją do wiadomości publicznej) o usunięciu jajników i jajowodów. Zrobiła to z powodu mutacji genu, który stwarzał zagrożenie, że w przyszłości zachoruje na raka janika (jej matka zmarła na ten nowotwór).

Możemy oceniać ją różnie jako człowieka czy aktorkę, ale jej otwarte mówienie o zagrożeniu kobiecymi nowotworami jest dla mnie przykładem całkowicie bezinteresowanego działania prospołecznego. Patrząc na tę piękną aktorkę wiem, że usunięcie jajników czy jajowodów nie sprawi, że przestanę być kobietą.

Oby nigdy nas to nie musiało spotakać. I chociaż – z janikami czy bez nich – jesteśmy tak samo kobietami, warto je jednak zachować i dbać o własne zdrowie. Warto też rozmawiać o raku jajnika – nieważne, czy w marcu, czy w grudniu. A przede wszystkim warto się badać – cytologia nie boli!

Bo najbardziej jesteśmy kobietami wtedy, kiedy dopisuje nam zdrowie i możemy cieszyć się życiem.