Co to jest leśne przedszkole? Wywiad z założycielką Puszczyka – Agnieszką Kudraszow

Kamienie i patyki zamiast zabawek, posiłki w formie pikniku, śpiworki zamiast łóżeczek… A przede wszystkim świeże powietrze i kontakt z naturą – prawdziwym lasem, jego zapachami, widokami i  mieszkańcami… zamiast ciągle tej samej sali przedszkolnej. Właśnie to oferuje pierwsze w Białymstoku Przedszkole Leśne Puszczyk, które już 19 października rozpoczyna swoją działalność.

Założycielki Leśnego Przedszkola Puszczyk (od lewej): Dorota Zaniewska i Agnieszka Kudraszow

O szczegóły zapytaliśmy Agnieszkę Kudraszow (na zdjęciu z prawej), jedną z pomysłodawczyń projektu.

O Puszczyku dowiedziałam się z internetu, a że jestem mamą dwuipółlatki temat mnie bardzo zainteresował. Na początek pytanie… o początek! Kto wymyślił takie przedszkole? Ile czasu minęło od samego pomysłu do realizacji?

Idea rodziła się w naszych głowach już jakiś czas… Niejedna mama, która styka się z tradycyjnymi żłobkami i przedszkolami oraz wywołanymi przez nie problemami zdrowotnymi dzieci czy z niskim zaangażowaniem pań-przedszkolanek, myśli sobie, że fajnie byłoby zrobić takie przedszkole samodzielnie. My nie tylko pomyślałyśmy, ale też zabrałyśmy się do działania!

My, czyli kto?

Oprócz mnie za Puszczykiem stoi także Dorota Zaniewska [na zdjęciu z lewej – przyp. red.] z Akademii Twórczego Rozwoju BEBE, która ma ogromne doświadczenie w kontakcie z dziećmi oraz dwie nasze koleżanki – Małgorzata Dworakowska-Staszkiewicz i Monika Bania, które były bardzo zmotywowane do społecznie pożytecznego działania. Zebrałyśmy się i powołałyśmy do istnienia Fundację trzy czte ry! I zaczęłyśmy szukać formuły.

A skąd inspiracje i wiedza, jak to zorganizować?

Wertowałyśmy literaturę, badania, publikacje, szukałyśmy informacji jak to się robi na świecie. Najbardziej inspirujące były konferencje, na które jeździłyśmy i bezpośredni kontakt z ludźmi działającymi w wolnej edukacji, demokratycznej edukacji.

Leśne przedszkola kojarzą się ze Skandynawią…

Tak, wszystkim na myśl od razu przychodzi Dania, Norwegia, Szwecja, ale chyba mało kto wie, że świetnie rozwinięty system przedszkoli leśnych mają Niemcy. Jest tam ponad 1000 takich przedszkoli! Miasta takiej wielkości jak Białystok mają po 9-10 takich placówek. 0d 1993 roku te niemieckie leśne przedszkola są dotowane przez państwo i traktowane na równi z tradycyjnymi, a każdy rodzic ma wybór, gdzie posłać swoje dziecko. Poza tym dzieci z  tradycyjnych przedszkoli minimum dwa tygodnie w roku spędzają w tych leśnych. Oprócz Niemiec leśne przedszkola są także w Japonii, Australii, a także u kolejnych naszych sąsiadów – w Czechach.

Jak będzie wyglądała organizacja przedszkola w przypadku Puszczyka?

Puszczyk będzie działał jako projekt fundacji, ale dążymy do tego, by w ciągu roku stać się placówką oświatową. Mamy partnerstwo z Lasami Państwowymi, które mają bogate doświadczenie w edukacji naturą i przygodą oraz pewne doświadczenie w prowadzeniu leśnego przedszkola. Istnieje takie w okolicach Supraśla, z tymże taka całodzienna edukacja na świeżym powietrzu odbywa się tam tylko raz w miesiącu! Ścieżki są jednak przetarte, wiemy, że da się to zrealizować w naszym warunkach.

No właśnie! Spotkałam się z opiniami rodziców małych dzieci, że przecież nasze warunki są dość trudne dla takiego przedsięwzięcia… We wszystkich źródłach czytałam, że w założeniu dzieci mają spędzać 80% czasu w ciągu dnia na podwórku przez cały rok. A co ze srogimi mrozami, deszczowymi dniami, upałami? Jak wtedy realizować to założenie?

Idea leśnych przedszkoli zakłada spędzanie 80% czasu nie w ciągu dnia, ale ogólnie w ciągu roku. Np. w okresie letnim będzie to cały dzień, a w niesprzyjających warunkach odpowiednio mniej. Poza tym w lesie panuje specyficzny mikroklimat, zimą jest cieplej, a latem chłodniej niż gdzieś indziej, poza lasem. Drzewa chronią od deszczu i przeciągów. Inna sprawa, że są różne formy rozgrzewania się dzieci: zabawa, ognisko, powrót na chwilę do chatki, ogrzanie się i ponowne wyjście, ciepły posiłek.

Czyli dementujemy to, że chodzi o 80% czasu w ciągu dnia, bo mowa o całym roku? W razie bardzo złej pogody zajęcia będą odbywać się w jakimś budynku?

Dokładnie tak! Poza tym obecnie pogodę da się przewidzieć. Jeśli nadchodzi fala mrozów, mamy możliwość zorganizowania tego czasu inaczej, np. w ośrodkach Lasów Państwowych, np. leśniczówkach, ośrodkach edukacyjnych. Ale fantastycznym miejscem do eksploracji z dziećmi jest miasto, więc zimą będziemy współpracować z galeriami sztuki, muzeami czy innymi placówkami oświatowymi czy kulturalnymi, np. cały dzień spędzając w teatrze.

A co z innymi potencjalnymi zagrożeniami w lesie? Kleszcze, osy?

Jeśli chodzi o kleszcze to dziecko w parku miejskim czy na podwórku między blokami jest równie narażone jak dziecko w lesie, bo kleszcze są wszędzie tam, gdzie skupiska ludzi. Ale trzeba być szczególnie uważnym! Edukacja w zakresie odpowiedniego ubierania się: nawet latem, dzięki temu, że w lesie jest chłodniej, będzie można ubierać dzieci w bluzki z długimi rękawami i długie spodnie włożone w skarpetki. No i oczywiście czujność wychowawców i rodziców – kleszcz musi trochę pobyć w ciele zanim zacznie wydzielać patogen, szybko wyjęty nie stanowi takiego zagrożenia, dlatego na bieżąco trzeba będzie oglądać skórę dzieci. Będziemy też stosować naturalne środki odstraszające, np. olej z czarnuszki. Do decyzji rodziców natomiast pozostawiamy kwestię szczepienia przeciwko kleszczowemu zapaleniu opon mózgowych.

Jeśli chodzi o osy – straż pożarna nie ma obowiązku usuwania gniazd os z posesji prywatnych, ale z miejsc, gdzie przebywają skupiska ludzi, typu plaże czy właśnie placówki oświatowe – ma już taki obowiązek.

Leśne przedszkole zapewne ma dobry wpływ na hartowanie dzieci? Na zewnątrz wirusy i bakterie nie rozmnażają się tak szybko jak w przegrzanej sali przedszkolnej czy żłobkowej?

Oczywiście. Chociaż od razu zaznaczę, że przedszkole leśne nie jest dla wszystkich dzieci. Może się sprawdzić, że jakieś dziecko się nie zaaklimatyzuje, będzie czuło się źle czy chorowało, ale to dotyczy każdej formy opieki. Jeśli zaś chodzi o odporność, to jest ona zwiększona dzięki leśnym przedszkolom. Pokazują to badania przeprowadzone w Niemczech, w Skandynawii… Co nie znaczy, że dzieci w ogóle nie chorują, bo każdy organizm musi przejść ileś infekcji, żeby nabrać odporności. Natomiast leśne przedszkolaki te infekcje przechodzą lżej, a drobne przeziębienia z katarem czy lekkim kaszlem nie wykluczają dziecka  z obecności w tym przedszkolu, ponieważ na podwórku nie ma takiej inkubacji „zarazków” jak w zamkniętym pomieszczeniu.

Przejdźmy do praktyki. Grupa wiekowa jest dość zróżnicowana: od 2,5 roku do 6 lat?

Tak. To jest model rodzinny, który doskonale się sprawdza. Młodsze dzieciaki naśladują starsze, starsze opiekują się młodszymi, nie ma elementu rywalizacji wiedzowej, bo dzieci są na różnych etapach rozwoju, więc w założeniu grupy zawsze są mieszane wiekowo. Nasza pilotażowa grupa będzie miała od 12 do 15 osób. Są jeszcze miejsca. Ze względu na nowatorską formułę niektórzy rodzice się jeszcze wahają, potrzebują więcej informacji. Myślę, że po pierwszym roku naszej działalności będziemy mieć zadowolone dzieci i zadowolonych rodziców, którzy będą rekomendować taką formę przedszkola innym rodzicom. Mamy nadzieję, że będziemy tworzyć więcej grup w innych rejonach Białegostoku.

Puszczyk będzie działał przy Białostockim Muzeum Wsi w Nadawkach?

Dokładnie tak. Wiemy, że z drugiego końca miasta, np. z Kleosina to naprawdę daleki dojazd, dlatego myślimy o tym, żeby otworzyć placówki też w innych miejscach. Idea przyjmowana jest entuzjastycznie, ale musi dojrzeć.

Jak wiele zjawisk w Białymstoku… A propos! Na koniec pytanie o nasze miasto. Jak ci się żyje w naszym mieście? Za co lubisz Białystok? Jakich zmian potrzebuje?

Uwielbiam tu mieszkać, przede wszystkim za łatwość życia, przemieszczania się… bliski kontakt z naturą, za otwartość ludzi. Moi znajomi z innych miast dostrzegają naszą gościną, przyjazną atmosferę, wolniejsze tempo życia. Czasem lubię wyskoczyć do większych miast i naładować się ich energią, a jednak zawsze wracam.

Zmiany? Więcej motywacji do działania i fajnych inicjatyw. Mam wrażanie, że działają tu ciągle te same osoby i zastanawiam się, jak można by angażować innych białostoczan do działania? Może nie jesteśmy Paryżem czy Berlinem, ale tyle się u nas dzieje, że jeśli ktoś chce, to znajdzie sobie przestrzeń do zaangażowania się.

Zachęcamy więc do tego! Dziękuję za inspirującą rozmowę!

Ja również dziękuję!

Rozmawiała: Buhasia

Zdjęcia: Przedszkole Puszczyk