Kobieta w polityce. Wywiad z Bożeną Kamińską

Polityka, pomimo, że jest rodzaju żeńskiego, bardziej kojarzy się z mężczyznami. W ostatnich latach zaczyna się to zmieniać – kobiety coraz wyraźniej zaznaczają swoją obecność w działalności politycznej i społecznej.

Jedną z takich działających kobiet jest Bożena Kamińska, posłanka oraz dyrektor Suwalskiego Ośrodka Kultury, która opowiedziała nam o swojej aktywności w polityce i kulturze.

Jak się rozpoczęła pani przygoda z polityką? Dlaczego uznała pani, że warto się zaangażować?

Moja przygoda rozpoczęła się od propozycji Ani Naszkiewicz – przewodniczącej struktur powiatu suwalskiego, do startowania w wyborach samorządowych województwa podlaskiego w 2010 roku. Poszukiwano aktywnych kobiet na listy i wybrano mnie z uwagi na moją wcześniejszą działalność w ZHP oraz pracę w Młodzieżowym Domu Kultury w Suwałkach. Uzyskałam niezły wynik, nie robiąc żadnej kampanii wyborczej. Dlatego w 2011 zaproponowano mi start w wyborach parlamentarnych. Zanim zdecydowałam się kandydować, przeprowadziłam wiele rozmów z mieszkańcami o tym, jak widzą moją role w parlamencie. Zebrałam informacje na temat potrzeb naszego regionu, pomysły co i jak można zrobić lepiej. Postanowiłam powalczyć o mandat poselski i jak się później okazało, dostałam kredyt zaufania od wyborców.

Jak postrzega pani nasz region w kontekście działalności kobiet? Czy kobiety na Podlasiu, w Białymstoku, są aktywne na polu polityki i działań społecznych?

Kobiety na Podlasiu w działaniach społecznych są bardzo aktywne i mają duże osiągnięcia na tym polu. Widzimy też konkretne zmiany jeżeli chodzi o politykę. Jest nas coraz więcej. Mamy kobietę na stanowisku marszałka województwa, wspomnianą już Anne Naszkiewicz, w parlamencie europejskim reprezentuje nas pani prof. Barbara Kudrycka. Myślę, że oczywiście powinno być nas dużo więcej, bo skorzysta na tym całe województwo.

O jakie zmiany chce pani zabiegać dla Podlasia – pytamy zwłaszcza o pozytywne zmiany dla kobiet?

Od dawna wiadomo, że panie są lepiej zorganizowane od mężczyzn. Potrafią skuteczniej zarządzać, są bardziej pracowite i przede wszystkim bardziej wyczulone na potrzeby pracowników czy lokalnych społeczności. Zamierzam robić wszystko, żeby zachęcać Podlasianki do jeszcze większego otwarcia się na życie społeczne, aktywizować jak najwięcej pań do tego, żeby nie bały się działać. Trzeba stworzyć przyjazną atmosferę dla aktywnych, chcących pracować kobiet z naszego regionu.

Teraz coś z serii trudnych pytań. Jaki jest pani stosunek do pomocy uchodźcom?

Jeżeli chodzi o uchodźców, to sprawa jest bardzo delikatna. Uważam, że trzeba zrobić wszystko, żeby oddzielić sprawę emigrantów zarobkowych, którzy ewidentnie wykorzystują obecną, trudną sytuację na świecie, od rzeczywiście poszkodowanych ludzi. Nie możemy być obojętni na krzywdę drugiego człowieka. Powinniśmy pomagać, zwłaszcza tym najsłabszym, kobietom i małym dzieciom, którzy w wyniku zawieruchy wojennej stracili dorobek całego życia.

A jaki jest pani związek z Białymstokiem? Za co lubi pani to miasto?

Białystok kojarzy mi się z dzieciństwem i studiami. Tu wielokrotnie przyjeżdżałam na wakacje, do mojej rodziny ze strony mamy.

Następnie ukończyłam studia w Wyższej Szkole Finansów i Zarządzania. Białystok zawsze ceniłam za jego otwartość i wielokulturowość. Za to, że w zgodzie i harmonii od pokoleń żyją tu ludzie różnych wyznań. Uważam, ze stolica naszego województwa jest pięknym, zielonym miejscem, z którego wszyscy powinniśmy być dumni.