Rodzenia nie da się nauczyć! #WYWIAD z Emilią Jaworską

Na czym polega Rodzicielstwo Bliskości? Jakie wsparcie można uzyskać od douli? Czy moment narodzin może wpływać na całe nasze życie? I jak to się dzieje, że nasz organizm może sam się wyleczyć, jeśli tylko obudzimy w nim wewnętrznego lekarza przy pomocy Techniki Bowena?


O tym wszystkim opowiedziała nam Emilia Jaworska – niezwykła białostoczanka, która swoją pracę i pasję opiera na miłości do ludzi. Jest doulą, Promotorką Karmienia Piersią, instruktorką masażu dziecięcego, doradcą noszenia w chustach, masażystką i terapeutką Techniki Bowena. Prowadzi Centrum Naturalnego Rodzicielstwa ROZKWIT. Zapraszamy na fascynujący wywiad!

Działa pani w obrębie zdrowia, rodzicielstwa, pracy nad sobą. Skąd zainteresowanie taką tematyką? Czy wiąże się z tym jakaś historia, o której warto opowiedzieć? Domyślam się, że są to tematy i wartości bliskie pani osobiście, nie tylko zawodowo?

Ojej, dużo zagadnień naraz. Po kolei. Od kilkunastu lat bliskie mi są tematy związane z rozwojem osobistym. Na swojej stronie mam nawet taki fragment „O mnie”: „Wciąż w drodze do wewnętrznej prawdy, w poszukiwaniu samej siebie, w dążeniu do rozwoju.” Nic dziwnego, że niektóre z warsztatów w Rozkwicie zahaczają o tematykę szeroko rozumianego rozwoju osobistego. To droga, na której jestem ja sama. Chociaż Rozkwit to głównie Centrum Naturalnego Rodzicielstwa. Po porodzie pierwszej córki zrozumiałam, jak ważne jest wsparcie w okresie okołoporodowym. Później poczułam to szczególnie pod kątem tego, jak ją wychowujemy.

Rodzicielstwo Bliskości to nie jest mainstream, potrzebowałam grupy rodziców, którzy czują, myślą i żyją podobnie. Te osobiste doświadczenia stały się kanwą do pojawienia się idei pracy w tym obszarze. I tak: najpierw dostrzegłam, że praktycznie nie znam kobiet, które urodziły naturalnie. Pomyślałam: stworzę wokół siebie takie środowisko! I tak powstał portal z historiami porodów naturalnych Vivat Poród. Gdy się wkręciłam w tematykę porodową zrodził się pomysł na bycie doulą. A przypadkowe spotkanie nad suwalskim jeziorem z – jak się później okazało – właścicielką siostrzanej placówki w Poznaniu zaowocowało kolejną wizją – otwarcia własnej szkoły rodzenia. Dwa lata później Rozkwit zmaterializował się nie tylko jako szkoła rodzenia, ale też Centrum Naturalnego Rodzicielstwa.

A zainteresowanie zdrowiem?

Zainteresowanie tą tematyką zawdzięczam z kolei mojej mamie, która od niepamiętnych lat czytała o medycynie alternatywnej, zdrowym żywieniu i naturalnych metodach ochrony zdrowia. W tym niejako wzrastałam. Stąd chociażby w Rozkwicie wykłady z medycyny chińskiej. Moja osobista droga do działania w tym obszarze jest natomiast wynikiem pytania, które zadałam sobie kilka lat temu po warsztatach Birth Into Being: Gdyby świat był pełen nieograniczonych możliwości, co chciałabym robić? Odpowiedź, która wypłynęła z mojego wnętrza zaskoczyła mnie samą. Brzmiała: Chciałabym masować… Dalej to już tylko (i aż!) edukacja, szkoła medyczna, roczne szkolenie z Techniki Bowena i inne kursy. A tak naprawdę, wszystko co robię, to wynik podążania za sercem. Czasem jest to osobiste doświadczenie, jak np. w wypadku warsztatów Birth Into Being czy masażu PeLoHa. Po sesji tego masażu czułam się tak fantastycznie, że wyszłam z myślą: Ja też chcę to dawać innym! 4 m-ce później ukończyłam kurs i też zaczęłam dawać. Czasem zaś wystarczy artykuł, audycja, bym poczuła całą sobą przemożny zew serca. Za nim podążam.

Jest pani doulą. To coraz popularniejsza forma wsparcia kobiet w ciąży i rodzących. Na czym skupia się praca douli i czy w Białymstoku jest na nią zapotrzebowanie?

Doula (czyt. dula, z gr. „służąca”) to kobieta, zapewniająca ciągłe, niemedyczne, informacyjne, fizyczne i emocjonalne wsparcie dla mamy i jej rodziny podczas ciąży, porodu i połogu. Doula skupia się na komforcie kobiety, to ona jest w centrum. Jej obawy, wątpliwości, jej pytania z okresu ciąży. W czasie porodu łagodzenie bólu, dbałość o poczucie bezpieczeństwa emocjonalnego czy intymność doświadczenia porodu, zaś po narodzinach malucha – pomoc w początkach macierzyństwa. Przez cały okres okołoporodowy doula daje troskliwą obecność, która uspokaja i wspiera. Niejako oswaja poród. Dla różnych kobiet ma to różny wymiar, stąd moja oferta jest bardzo elastyczna i dostosowana do potrzeby konkretnej osoby czy pary.

Białostockie mamy coraz chętniej i częściej korzystają ze wsparcia douli. Nie jest to jeszcze tak popularne jak w innych krajach czy nawet miastach w Polsce, ale wiele kobiet uczestniczących w zajęciach w Rozkwicie docenia wsparcie, jakie mogą otrzymać. Warto pamiętać, że współczesne pojawienie się zawodu douli to odpowiedź na potrzeby kobiet. Matkowanie matce sięga swą tradycją tysięcy lat wstecz. Nie dziwi natomiast, że odrodziło się w XX w., kiedy pomoc w odkrywaniu własnej ścieżki rodzicielstwa i wzmacnianie kompetencji rodziców okazują się być – z różnych względów – w deficycie. Więc jest wielka społeczna potrzeba na działanie w tym obszarze.

Zajmuje się pani masażem, m.in. Techniką Bowena. Opisy tego, jak bardzo ta technika pomaga na różne dolegliwości są momentami niewiarygodne! Proszę opowiedzieć pokrótce, jak to możliwe, że masaż leczy?

Najpierw wyjaśnienie. Rzeczywiście masuję, natomiast Technika Bowena to nie masaż. To delikatne, specyficzne ruchy wykonywane precyzyjnie w konkretnych miejscach na ciele: na mięśniach, ścięgnach, więzadłach i nerwach. Rzeczywiście, jak ktoś mnie pyta na co są te zabiegi, mam problem z odpowiedzią. One są na wszystko! Jakby tak dobrze się zastanowić nie ma obszaru zdrowia psycho-fizycznego, na który ta metoda by nie mogła przynieść ulgi, poprawy lub wyleczenia. Brzmi to niewiarygodnie, ale doświadczenia moje i tysięcy pacjentów na całym świecie to potwierdzają.

Jak to możliwe? Terapeuta poprzez neuroprzekaźniki budzi wewnętrznego lekarza pacjenta, który całkowicie bierze na siebie rozpoczęcie procesu samoleczenia – we własnym tempie, rytmie i granicach swojego ciała. Czyli ruch w określonym miejscu przenosi informację poprzez układ nerwowy do mózgu. Jest to bodźcem do zapoczątkowania ogólnoustrojowych procesów naprawczych, przywracających organizm do równowagi. Dominację przejmuje układ przywspółczulny, co daje odczucie pełnego relaksu (często pacjenci zasypiają w trakcie zabiegu), budzą się mechanizmy obronne, następuje proces oczyszczenia i regeneracji. Lista wskazań do terapii Bowena jest bardzo długa – stosuje się ją na osobach w każdym wieku i w każdym stanie zdrowia, w stanach ostrych i przewlekłych. Na kobietach w ciąży i tych, które nie mogą w nią zajść. Zaś najbardziej spektakularne rezultaty obserwuje się u niemowląt oraz na zwierzętach. Jest to dowód, że nie mamy do czynienia z efektem placebo.

Równie ciekawe są warsztaty Birth Into Being, którymi się pani zajmuje. Naprawdę nasze ciało zapamiętuje traumę urodzeniową, która może wpływać na całe nasze życie? Proszę opowiedzieć coś więcej na ten temat.

Sposób, w jaki przychodzimy na świat i cały okres okołoporodowy istotnie wpływa na wszystkie sfery naszego życia i jakość jego doświadczania. Wczesny okres formatywny trwa od poczęcia poprzez narodziny – nasze wejście w świat – aż do końca pierwszego roku życia. Te pierwsze wrażenia pozostają z nami do końca tworząc w układzie limbicznym odcisk, pewną matrycę, poprzez którą postrzegamy rzeczywistość. Psychologia prenatalna udowadnia ten bezpośredni związek pomiędzy tym, w jaki sposób przyszliśmy na świat, a podświadomymi wzorcami, jakimi posługujemy się w dorosłym życiu. Warsztaty Birth Into Being mają na celu odkodowanie odcisku limbicznego, uwolnienie blokad,uzdrowienie traumy urodzeniowej tak, by zmienić podstawowe przekonania o tym, kim jesteśmy i po co przyszliśmy na świat. Pozwalają dotrzeć do stanu błogości, poczucia własnej mocy, kreatywności, a co najważniejsze zaufania i przyjemności bycia w ciele. To niezwykle piękna, transformująca praca… Najbliższe warsztaty już na początku września, zapraszam wszystkich, którzy chcą stworzyć w sobie nowy punkt odniesienia, by doświadczać życia na innym poziomie, z otwartym sercem, dobrym czuciem się w swoim ciele, w naturalnym poczuciu błogości istnienia.

W swojej szkole rodzenia zajmuje się pani nie tylko samą nauką rodzenia, ale także na różnych spotkaniach porusza aspekty rodzicielstwa bliskości. Niektórzy mylą je z rozpieszczaniem czy bezstresowym wychowaniem. Mogłaby pani opisać podstawowe założenia Rodzicielstwa Bliskości?

Tak w ogóle, to nie mam w sobie zgody na określenie „szkoła rodzenia”. Rodzenia nie da się nauczyć! Można omówić fizjologię, przedstawić mechanizm hormonalny, metody łagodzenia bólu, poćwiczyć pozycje czy masaż, ale nie nauczyć samego procesu. Do tego jest potrzebne zasłuchanie w ciało, podążanie za nim i zaufanie, że to instynktowne zachowanie, które nas poprowadzi do narodzin malucha. A wracając do rodzicielstwa bliskości. To najstarsza, najbardziej intuicyjna i naturalna, a – co ciekawe – też najlepiej potwierdzona badaniami idea rodzicielstwa – czułego, troskliwego i wrażliwego towarzyszenia dziecku i budowania z nim relacji. Nie ma nic wspólnego z bezstresowym wychowaniem czy rozpieszczaniem. To filozofia rodzicielstwa opartego na przywiązaniu, szacunku do dziecka, współpracy, rozpoznawaniu i reagowaniu na jego potrzeby, akceptacji wszystkich jego emocji i docenianiu ich.

Najważniejszym elementem RB jest budowanie silnych i głębokich więzi z dzieckiem, stąd filary tego stylu rodzicielstwa to raczej narzędzia, a nie kroki. Searsowie, którzy jako pierwsi określili ten model opieki nad dzieckiem Rodzicielstwem Bliskości, wyszczególniają ich 7 – w skrócie mówiąc: poród naturalny i bliskość od momentu narodzin, karmienie piersią, noszenie dziecka, spanie blisko, uznanie, że płacz jest sposobem komunikacji, unikanie dziecięcych „treserów” i równowaga. To jednak nie wymogi, większość rodziców instynktownie wybiera to, co najlepiej się sprawdza w ich rodzinie.

Jak się pani żyje w Białymstoku? Czy miasto sprzyja rozwojowi? Łatwo tu kobiecie prowadzić własną działalność?

Kocham Podlasie, jest mi tu dobrze. Kilka minut jazdy autem i jestem w Puszczy, nad rzeką, w przyrodzie – pięknej, dzikiej, takiej naszej – podlaskiej. Lubię to. Nie jestem w stanie funkcjonować bez kontaktu z naturą. A tak blisko B-stoku mamy jej tak wiele i to w różnych wersjach! B-stok niewątpliwie się budzi, coraz większa w nas świadomość, coraz więcej pięknych projektów powstaje, rodzi się i rozkwita. To dobry czas. Zresztą, na rozwój zawsze jest dobry czas. To czy jest łatwo czy trudno coś robić to jedynie nasze przekonania. Ja wybieram takie: pięknie jest być freelancerem, jest łatwo i przyjemnie, jest popyt i obfitość. Bo ja to przyciągam. Bo ja tak Chcę.